Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2017

Płynąc z prądem

Często wychodziłam z domu, na fali konfliktu.                                                        Konfliktu raczej na poziomie światopoglądowym, ideowym, dotykającym wyższych wartości : - „Nigdzie, dziś nie pójdziesz!” -„Ty za chuja, mnie nie rozumiesz bo, on mnie kocha!!!” - odbijało się gdzieś na ścianie w kuchni u sąsiadów na drugim piętrze.       Moi rodzice wykazywali dużą tolerancję ” odzieżowo-lifestajlową” . Akceptowali chłopaków z Kielc, dredy, glany, bujanie w obłokach, agrafki w uszach, chłopaków ateistów, tenisówki w zimie i wełniane skarpety latem, kolczyki do pasa,  spódnice na spodnie kupione w Ravelu na Floriańskiej i Wranglery z Siennej na które, odkładałam kieszonkowe. Kieszenie nadal mam puste, dziurawe i zawsze gubię drobne, bo grubymi raczej nie dysponuję. Grubo to zawsze się zakochiwałam, cały Kraków i okoliczne wsie wiedziały, że Paulinka ma nowego gacha. Do tego stopnia, że wręcz się z nim stapiałam, stawałam klonem i nie można tego nazwać jednomy