"a dziewczynkę z wosku, wszystko po krakowsku..."



    Każde miasto ma kominy, które zdobią krajobraz naszego  kraju. 
Jak nauczała Pani Wyrwa na geografii Polska to kraj nizinny, ale różnorodny. Wychodzę na balkon, biorę sztacha krakowskiego powietrza, wrażenia jak po zapaleniu Malborasa setki. Osad w gardle, szum i widok samochodowych nitek; ludzi pędzącym za hajsem albo raczej za przetrwaniem w bardziej ekskluzywnych warunkach niż „od pierwszego do pierwszego”.

W Krakowie mamy kominy Huty, kominy elektrociepłowni  i kościół Mariacki. 
Mamy jesienią i zimą smog, który wszystkich wkurwia a matki zamykają się z dziećmi w domach i robią testy powietrza zakładając wacik na odkurzacz (sic!) 
a ja najchętniej zapadłabym w głęboki sen zimowy. Zawsze w tym okresie mam przed oczami lata 90-te, kiedy wszyscy mieli w dupie smog. Ojciec, (ba cały kraj) palił w kaflowym piecu węglem, drewnem i czym popadło a i dodajmy, że nie byliśmy, jaką ostateczną „patolą”- mieszkaliśmy w Centrum miasta, w zabytkowej kamienicy; brat starszy chodził na piłkę, ja tańczyłam w balecie a młodszy był już po prostu młodszy. 
(Swoją droga to były piękne kafle, zdecydowanie z tych droższych)    
No i najważniejsza sprawa wychodziliśmy jak poziom smogu był przekroczony a do gazet nie dodawali masek antysmogwych.  
Codziennie w domu był Dziennik Polski, Gazeta Krakowska, jagodzianki i przeciąg od drewnianych okien, wiadomości po dobranocce. 
Pomimo, że wszystko, co pisze to  historie inspirowane życiem (jak filmy Patryka Vegi) to, powinnam mieć jakieś imię, aby ułatwić nam wspólne funkcjonowanie na najbliższych wirtualnych stronach. 
Może Karolina? Chociaż nie, było ich w klasie w podstawówce aż trzy; jedna została prawnikiem, druga lekarzem, a trzecia transwestytą. Czyli wielka chujna pomnożona przez trzy. Mogłabym sprawdzić, żeby był bardziej lokalnie, najbardziej popularne imię w Małopolsce nadawane dziewczynkom w 87 roku, ale mam pewne obawy, że jakaś Krystyna, Grażyna albo Magda.  
Może Paulina, jest wystarczająco poważne, dziewczęce i nienachlane. Zatem serwus, jestem Paulina mam trzydzieści lat. 
Porzuciłam szklane korpo-srorpo dla małej firmy, która, „buduje lepszą przyszłość”. Jestem krakowianką od urodzenia.  
Kraków to obecnie „ dolina krzemowa”  korporacji tylko mniej płaca i geniuszy też jakoś mniej. To takie multikulturowe miasto, europejska stolica, gdzie obwarzanek idealnie komponuje się z kebsem, bigosem, delikatesami w Sukiennicach i grecką oliwą z oliwek- mam wymieniać dalej? Jest już tak zeuropeizowane, że niedługo zamiast hejnału mariackiego będą grali Despacito a na świątecznym jarmarku na Rynku zamiast oscypka figurować będą krewetki. 
Generalnie burdel, pierdel, serdel. Witaj w Krakowie Mieście Królów Polski. Prowadził Cię Krzysztof Hołowczyc, czytała Krystyna Czubówna a do zapsa na Kazimierzu nasrał Ci gołąb.



Komentarze

  1. :) Kraków to piękne miasto, ale fakt, brudne i zadymione. Mam epizod mieszkaniowy - ponad rok... Wtedy mi się podobało. Do dziś odwiedzam w celu utrzymywania kontaktów z rodzinką mamy :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wielki świat, kuchenny blat

Płynąc z prądem

Did You smile today?