Na linii ognia






    Starość wybitnie nie udała się Panu Bogu a „we all read dead people” jak głosi napis na Głównej Księgarni Naukowej na Podwalu. W końcu jesteśmy tu na chwile, nic nie jest wieczne a frytki z maka są z ziemniaków- bla, bla, bla jeden, wielki wypierdzony z dupy bełkot, dla usprawiedliwienia zapierdalającego czasu i pocieszenia się trochę, że to ostatnia porcja tych skurwiałek pod złotymi łukami a od jutra obietnica ciśnięcia Chodakowskiej do końca swojego żywota. 
Marzeniem moim jest starzeć się z kimś równo, wiadomo najlepiej z jakimś mężczyzną w moim wypadku. Typem, który za 30 lat weźmie w dłonie moją skiereszowaną zmarszczkami twarz i powie, że nadal zajebista ze mnie dupa. Gościem dla którego będę goliła cipkę mimo upływających dni a on nie utraci poczucia humoru nawet jeżeli już mu nic nie drygnie, to niech mnie chociaż bawi.
Chciałabym zwolnienia tempa, spokojnego zasiadania do porannej kawusi i lodzika. Do dojrzałej, nieskrepowanej namiętności zbudowanej na latach wspólnych planów, zwad, niewyniesionych śmieci, odkurzających się sobót, leniwych niedzieli  i łez.
Pierdolenie, bo będąc samotną  wyspą na morzach krakowskiego clubbingu, gdzie jedynymi przyjaciółmi pozostają banieczka wiśniówki i paczka Malborasów a najbliższym portem zdają się być tańcbudy na Floriańskiej i Szewskiej, gdzie co tydzień oglądam tych samych naprężających się samców, widmo starości jakiejkolwiek i z kimkolwiek ginie, jak gołębie w krakowskim smogu.

                      Pyły zawieszone, myślenie zablokowane, kark napięty, normy  jakości, brak moralności, stężenia zanieczyszczenia, gówno w płucach, siano w głowie i ogólnie bagno straszne.  Jakbym mogła to bym się powiesiła na własnych jajach.

Jest ciężko.  

Każdy weekend to nadzieja na miłe towarzystwo bez konieczności ruchania w dupe. Liczysz na  popatrzenie sobie w oczy i oczekujesz na ucisk w dołku. Jednak, jedyne co mnie, ciśnie to pęcherz, stojąc w kolejce po zapsa na Kaziku.
Ewentualnie, powrót do domu z kimś  i możliwość chociaż bez krępacji, po pijackim sexie zjedzenia wspólnego śniadania, gdzie pomiędzy kawą a kanapką z żółtym serem nie padnie pytanie: „a może jeszcze chociaż go raz poliżesz?”. I wtedy zastanawiasz się gdzie popełniłaś błąd?( że może lepiej byłoby iść na pielgrzymkę do Częstochowy i zawierzyć Bogu, spotkanie tego jedynego niż szwędać się nocami po Krakowskim Rynku i okolicach. ) Myślisz, że upadasz po raz kolejny, ale nie ma Weroniki i żaden Szymon Ci nie pomoże, nawet wołanie, że chcesz od mamy jest bezsensu. Mdli Cię od wczorajszej wódki masz kapcia w ryju. Masz też poczucie, że ucierpiało nie tylko Twoje ciało kiedy to czułaś, że możesz przerobić cały podręcznik Kamasutry z obcym gościem w jedną noc ale boli Cię gdzieś w środku siebie, że do pozbierania jest, coś więcej niż tylko ubrania i zużyte prezerwatywy, frywolnie porozrzucane po całym mieszkaniu.

Psychika?
Godność?
Poczucie własnej wartości?
Bullshit, jeden wielki jak sanktuarium w Łagiewnikach!
Wkurwia Cię po prostu fakt, że to jednak nie książę z bajki, że nie jest elokwentny jak poprzedniej nocy, że źle miesza herbatę, ma krzywego fiuta,  że daje sobie 10/10, kiedy Ty ledwo podnosisz tabliczkę z 5/10, że nie zapytał czy skoczyć po bułki i Ibuprom albo po prostu czy może „lepiej już pójdę do domu”.
Wiadomo klasyczne oczekiwania vs. rzeczywistość. Konieczność podniesienia, opuszczonych z bezsilności rąk i wskazania drzwi, powiedzenia dziękuje i wmówienie sobie, że „jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie” Moja kumpela jakiś czas po nieudanej randce, kiedy spotkała delikwenta przy pieczywie czy nabiale w Teskaczu usłyszała: ”aaaaaa to Ty byłaś tą Panią która szukała pazia do zabawiania”. I podejrzewam, że to  jest największy błąd, chcemy się bawić ale nie czuć, że ktoś nami pogrywa, że jesteśmy pacynką skonstruowaną dla cudzej przyjemności. Każdy chce w kontrolowany sposób, pozwalać wchodzić sobie na głowę.
Kobiety też mają potrzeby i nie powiem, że nie, ale sex w wielu wypadkach załatwia nam potrzebę bliskości, jaką inni czerpią w długodystansowych relacjach. Szanuje długodystansowców, marzę, żeby dołączyć do ich grupy na fejsie, umawiać się na podwójne randki, „psiapsiółkować” jak to mój chłop nie opuszcza deski w kiblu. Póki co „samotność to, taka straszna trwoga” i zmiana statusu na profilach społecznościowych mi nie grozi. Mimo wszystko lubię siebie. Lubię flirt, w szczególności taki nieoczywisty, subtelny i intelektualny ale to nie oznacza, że nie chce, żeby mnie ktoś zruchał jak szmatę. Jeżeli przestanę wierzyć, że są na tym świecie wartościowi mężczyźni, to jak bym odebrała dziecku wiarę w Świętego Mikołaja zanim ukończyło 5 lat.
Kiedyś jeden z moich kumpli powiedział mi, że lepiej zamiast marzeń mieć cele.

I tego się trzymajmy.


Cel, pal, ognia.

Komentarze

  1. gówno straszne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za poświęcony czas.
    Pozostańmy w kontakcie.
    W końcu gówniane sprawy dotykają, każdego z nas
    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozbawiłaś mnie do łez. Autentycznie. Nie wiem jak Ci się to udało, ale styl pisania masz po prostu kozacki. Nie potrafiłem się znudzić. Czymś co wyróżnia Twój blog jest na pewno fakt, że to o czym inni wolą nie mówić albo się tego wstydzą Ty traktujesz jako oczywisty fragment wypowiedzi, podobnie jak u większości słowo "kur**" po jakimś przykrym zdarzeniu.

    Myślę, że masz bardzo fajny pomysł. Nie wstydzisz się pisać o swoich myślach i nie bawisz się w grzeczne słówka. Właśnie dlatego uważam, że tak - Twój blog jest ciekawy.

    To, że nie wszystkim jak choćby przedmówcy się nie podoba to myślę, że powinnaś mieć wywalone i nawet nie odpowiadać , aczkolwiek Ci, którzy uważają Twój styl za coś beznadziejnego sami pewnie w życiu nic nie osiągnęli.

    Jesteś odważna w wypowiedziach i choć się tego nie spodziewałem to Twój kumpel ma rację. Lepiej jest mieć cele niż marzenia. Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za dobre słowo. Świadomość, że ktoś poświęcił Ci czas uskrzydla.
      w kontakcie i kontekście.

      Usuń
  4. "Kiedyś jeden z moich kumpli powiedział mi, że lepiej zamiast marzeń mieć cele"
    Podoba mi się to zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój blog na pewno wyróżnia się spośród tych, które czytałam do tej pory, ale będę zaglądać na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawie piszesz, będę częściej do Ciebie wpadać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz bardzo ciekawy styl pisania. Nie rezygnuj z tego nawet jeżeli komuś nie będzie się to podobać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wielki świat, kuchenny blat

Płynąc z prądem

Did You smile today?